Pierwszy wieczórMistrz Hakuin powiedział:
Drugi wieczórMistrz Hakuin rzekł:
|
Autoportret Hakuina Zenji Tłumaczenie kaligrafii: W królestwie tysiąca Buddów, tysiąc Buddów go nienawidzi. W tłumie demonów, tłum demonów go nie cierpi. Miażdży dzisiejszych heretyków cichej iluminacji, I masakruje heretyckich ślepych mnichów obecnego pokolenia. Ta paskudna, stara łysa pała wciąż dodaje ohydę do ohydy. |
Mistrz Hakuin powiedział:
Są dwa rodzaje bodhisattwów. Jedni przekazują Dharmę Buddy, inni chronią ją. Związek pomiędzy tymi dwoma bodhisattwami jest taki jak między mistrzem a jego uczniem. Kiedy nie są w harmonii, światło Dharmy nie będzie jasno świeciło. Przekaz Dharmy i chronienie jej są równie ważne.
Zazen jest sednem całej kultury i istotą wszystkich sposobów praktyki. Tradycja shinto mówi, że nasze ciało i umysł są kondensacją Nieba i Ziemi, a Niebo i Ziemia są przedłużeniem naszego ciała i umysłu. Siedem niebiańskich bóstw, pięć ziemskich i 800 tysięcy innych bóstw nie przebywa nigdzie indziej, lecz tylko w tym właśnie ciele i umyśle. Po to, by służyć innym we właściwy sposób, zazen jest niezbędne. Buddyzm, shintoizm i wiele innych nauk mówi o samadhi. Jednak szczególnie buddyzm zen podkreśla potrzebę praktyki. Wyprostujcie kręgosłupy! Wypełnijcie wasze hara energią zazen! Cokolwiek słyszycie, cokolwiek widzicie nie jest to wynikiem myśli. Kiedy sześć organów zmysłów jest oczyszczonych, służycie wielu bóstwom. Nawet jeśli usiądziecie choć raz, cnota z tego płynąca jest przeogromna.
Mistrz Dogen mówi: „Jeden pracowity dzień jest niezwykle cenny, sto lat lenistwa to sto lat żalu”.
Bądźcie uważni i przytomni!
Mistrz Hakuin powiedział:
Istnieje sześć cudownych sposobów oddychania. Są to su (liczenie), zui (podążanie), shi (zatrzymywanie), kan (widzenie), gen (zapominanie), jo (oczyszczanie). Su oznacza, by po prostu liczyć oddechy i wejść w samadhi liczenia. Gdy już przez jakiś czas liczyliście, później podążajcie za każdym oddechem pozwalając im samym przychodzić. Oto zui. Chociaż istnieje sześć różnych sposobów oddychania, te dwa, liczenie i podążanie za oddechem są najważniejsze.
Bodhidharma powiedział:
Na zewnątrz nie łącz oddechu z myślami o tym, co się dzieje. Wewnętrznie nie przeszkadzaj przepływowi oddechu. Uwolnij się od wszystkich przepływających myśli i utrzymuj swój umysł przeciw nim jak wielką żelazną ścianę. Następnie wejdź w samadhi.
„Uwolnij się od wszystkich napływających myśli” oznacza, że nie powinniście się ich czepiać. „Utrzymuj umysł jak wielką żelazną ścianę” oznacza pójść prosto naprzód.
Uczniowie Drogi, te linijki mają głębokie znaczenie. Siedźcie tak intensywnie, jak tylko możecie, jak gdybyście mieli przebić wielką żelazną bramę. Odważnie maszerujcie naprzód! Wierzcie mi, że niezawodnie osiągniecie kensho!
Dajcie z siebie wszystko! Naprawdę wszystko!
Mistrz Hakuin powiedział:
Zazwyczaj w klasztorze odbywają się trzy okresy ćwiczeń. Najdłuższy to 120 dni, następny wynosi 100 dni, a najkrótszy 90 dni. W tym czasie uczestnicy wysilają się, by wyjaśnić TĘ sprawę. Nikt nie opuszcza klasztoru i nikt niepotrzebnie nie rozmawia. W praktyce zazen najważniejszą rzeczą jest odwaga. Pozwólcie, że opowiem wam historię. Ostatnio mieszkał tu człowiek o imieniu Heishiro. Wyrzeźbił on kamienny posąg Buddy i umieścił go koło wodospadu w odległych górach. Następnie usiadł koło sadzawki u podnóża wodospadu. Zauważył wiele bąbelków wody w strumieniu. Niektóre z nich znikały natychmiast, inne dopiero po przepłynięciu paru metrów. Dzięki swojej karmie spoglądając na nie bardzo mocno odczuł przemijalność życia. Uświadomił sobie, że wszystkie zjawiska dobre czy złe, są jak bańki na powierzchni wody. Wpływ tego doświadczenia spowodował, że poczuł bezwartościowość życia, bezsens spędzania dni i bez zrozumienia tajemnicy życia.
Przez przypadek usłyszał kogoś czytającego na głos powiedzenia mistrza Takusui: „Współczujący i odważny człowiek zasługuje na oświecenie, lecz nigdy nie urzeczywistni swojej Prawdziwej Natury”.
Zainspirowany tym powiedzeniem Heishiro zamknął się w małym pokoju. Usiadł, wyprostował kręgosłup. Zacisnął dłonie i szeroko otworzył oczy, z czystym, prostolinijnym umysłem praktykował zazen. Pojawiały się niezliczone myśli i namiętności, lecz jego zazen pokonało je wszystkie. Heishiro osiągnął głęboki i spokojny stan niemyślenia. Kontynuował siedzenie przez całą noc, a o świcie, gdy usłyszał śpiew ptaków nie mógł odnaleźć swojego ciała. Poczuł jak gdyby jego oczy spadły na ziemię. Chwilę później poczuł ból, gdy wbił paznokcie w swoją dłoń. Następnie uświadomił sobie, że jego oczy wróciły na swe dawne miejsce. Powtarzał ten rodzaj zazen przez trzy dni i noce. Rankiem, czwartego dnia, gdy przemył twarz spojrzał na drzewa w ogrodzie. Wydały mu się tak inne. Poczuł się dziwnie. Ponieważ Heishiro nie rozumiał tego, co się wydarzyło udał się do kapłana mieszkającego w pobliżu, lecz nawet on, nie był w stanie mu tego wyjaśnić. Ktoś poradził, by spotkał się ze mną (Hakuinem). W drodze do klasztoru musiał wspiąć się na szczyt góry. Nagle, widząc panoramiczny widok wybrzeża całkowicie zrozumiał, że wszystkie istoty, trawy, drzewa, i ptaki od początku są Buddą. Podniecony wpadł do mojego pokoju dokusan5 i natychmiast przeszedł kilka ważnych koanów.
Pamiętajmy, Heishiro był zwykłym człowiekiem. Nie wiedział nic o zen ani nie praktykował przedtem zazen. A jednak w ciągu trzech dni i nocy intensywnego siedzenia był w stanie stać się jednym ze wszystkimi i zrozumieć sens swojego istnienia. To jego motywacja, dzielność i odwaga pokonała wszelkie przeszkody.
Bracia i siostry w Dharmie, dlaczego nie macie tak silnej determinacji?
Praktykujcie z odwagą!
Gdy usługujący mnich przyniósł mu czarkę herbaty, mistrz Hakuin przemówił następująco:
Kiedy Myoan Yosai Zenji przebywał w Chinach, pewnego razu rozchorował się z powodu upału. Stary Chińczyk ofiarował mu trochę zielonej herbaty i wkrótce potem Yosai powrócił do zdrowia. Z wdzięcznością wspominając to wydarzenie przywiózł ze sobą z Chin do Japonii nasiona zielonej herbaty, które zasadził w Uji koło Kioto. Myoan Yosai Zenji był pierwszym, który wprowadził herbatę w naszym kraju.
Istotą herbaty jest cierpkość. Cierpkość jest dobra na serce. Kiedy serce jest silne, wszystkie wewnętrzne organy będą zdrowe.
Stary mędrzec powiedział: „Herbata budzi nas i pomaga naszej praktyce. Uczniowie zen powinni pić ją codziennie. Kiedy nasza praktyka staje się bolesna, herbata sprawia, że nasz umysł staje się czysty i pogodny”.
Wytężona praktyka jest cierpka jak herbata, choć w swej istocie nie jest ona ani cierpka, ani ciężka. To tylko sposób, by nasze umysły stawały się coraz bardziej i bardziej jasne. Wszyscy starożytni mistrzowie doświadczyli cudownego samo urzeczywistnienia po ciężkiej i surowej praktyce. A więc musicie praktykować zazen całą waszą wolą.
Ostatnio przybył do mnie kapłan o imieniu Bunmei. Powiedział mi, że przez sześć lat przygotowywał się, by przyjść tutaj i oddać się pod moje przewodnictwo. Przy pierwszym spotkaniu powiedziałem do niego: „Chociaż jesteś jednym z najwyższych rangą kapłanów i wolno ci nosić purpurową szatę, jeśli twoje oko Dharmy nie jest otwarte, będę zmuszony traktować cię jak nowicjusza. Musisz wyzbyć się dumy kapłana odzianego w purpurę. Wówczas będziesz gotów do zazen”.
Bunmei odpowiedział: „Uważam się za zwykłego mnicha, takiego jak inni. Proszę, prowadź mnie ze współczuciem po to, bym zrozumiał prawdziwe znaczenie Tathagaty. Przyjmę każde uderzenie twojego kija, nawet gdybym miał umrzeć!”.
Dlatego też pozwoliłem mu, by przychodził na dokusan. Podczas studniowego okresu treningu Bunmei nieustannie praktykował zazen. Przyjął niezliczoną ilość uderzeń keisaku6 ode mnie. Wskutek tego zrozumiał prawdziwe znaczenie Tathagaty, to jest prawdziwe znaczenie własnego życia i został moim następcą Dharmy. Jest to przykład na to, jak odwaga, szczera praktyka i całkowite zaangażowanie przynoszą sukces naszemu zazen.
Oddajcie się Mu! Bądźcie z nim jednym!
Mistrz Hakuin powiedział:
W buddyzmie mówi się, że jeśli ktoś zostaje mnichem lub szczerym uczniem Dharmy dziewięć pokoleń jego rodziny będzie osiągało wyzwolenie. Zostać mnichem lub szczerym uczniem Dharmy to tyle, co złożyć ślubowanie zbawienia wszystkich istot i odważnie praktykować. Jeśli ktoś ćwiczy się w ten sposób pojawi się przed nim żywa natura Dharmy, a jego radość będzie nie do opisania.
Dawno temu pewna kobieta, która mieszkała niedaleko Kioto, będąc w ciąży uczyniła ślubowanie, że jeśli dziecko okaże się chłopcem pozwoli mu zostać mnichem. Tej samej nocy kiedy powzięła takie postanowienie, we śnie ukazał się jej pewien starzec, który rzekł: „Jestem jednym z twoich przodków z dziewiątego pokolenia przed tobą. Po śmierci poszedłem do Piekła, gdzie nieustannie cierpiałem. Jednak dziś wieczorem słysząc słowa twojego ślubowania zostałem wyzwolony z cierpień Piekła”.
Inna historia: Pewnego razu kapłan o imieniu Ryozen, mieszkał koło góry Fuji, gdzie prowadził grupę zen. Zgodnie z tradycją w grudniu prowadził sesshin rohatsu i siedział ze swoimi uczniami. Pewnej nocy w trakcie zazen, jego zmarła matka pojawiła się przed nim i nożem pchnęła go pod pachę. Ryozen przeraźliwie krzyknął, splunął krwią, a następnie zemdlał. Jednak wkrótce oprzytomniał i następnego ranka, nie mówiąc nic nikomu udał się na pielgrzymkę. Zabrał ze sobą tylko jedną miskę i trzy szaty. Jadł niewiele i spał pod drzewami. Odwiedzał mistrzów pytając ich o Tao. Upływały lata i jego samadhi dojrzewało.
Pewnego razu, tuż przed wejściem w samadhi pojawiła się jego matka. Lecz kiedy otworzył szeroko oczy zniknęła. W końcu był zdolny, wejść w samadhi tak głębokie jak wielki ocean. Wówczas jego matka pojawiła się powtórnie mówiąc: „Po śmierci poszłam do Piekła, lecz wszystkie demony szanowały i opiekowały się mną mówiąc, że jestem matką buddyjskiego mnicha. Było mi tam bardzo wygodnie. Nigdy nie cierpiałam. Później jednak, demony powiedziały mi, że nie jestem matką mnicha w prawdziwym rozumieniu, lecz matką zwykłego człowieka. Ze złością poddawały mnie torturom. Wściekle cię nienawidziłam i dlatego chciałam cię zabić, gdy siedziałeś ze swoimi uczniami na sesshin rohatsu. Lecz ty opuściłeś świątynię i udałeś się na pielgrzymkę. Pewnego razu ponownie przyszłam cię ujrzeć. Twoje samadhi nie było jeszcze doskonałe i miałeś mnóstwo myśli. Dlatego zniknęłam. Teraz wszedłeś w autentyczne samadhi i odkryłeś prawdziwą mądrość. Moje katusze skończyły się i poszłam do Nieba. Dlatego dziś przyszłam, by podziękować ci za twą szczerość i pilną praktykę”.
Każdy z was ma matkę i ojca, siostry i wielu krewnych. Jeśli policzycie waszych krewnych i przodków, każdy z was odkryje, że ma ich dziesiątki tysięcy. Wielu z nich zmarło i obecnie krąży w sześciu światach, cierpiąc niewyobrażalnie. Czekają oni na wasze samadhi i urzeczywistnienie, tak jak człowiek znajdujący się na pustyni oczekuje kropli wody. Nie możecie siedzieć i śnić. Pomyślcie, jak ważne jest wasze posłannictwo. Czas ucieka tak szybko jak lecąca strzała i nie czeka na nas.
Bądźcie pilni! Bądźcie pilni!