„Poematy o górach” (Shan-shih) pióra Ch'ing-hunga (1271–1352), powszechnie znanego pod mianem „Kamiennego Domu”2) wykazują liczne analogie z wierszami innych chińskich i japońskich mnichów zen, prowadzących pustelnicze życie. Jednak głos Ch'ing-hunga pozostaje na ich tle wyjątkowy pod względem ujawnienia ogromnej ilości detali związanych z codziennym życiem pustelnika oraz jego zagubioną wśród gór samotnią.
„Kamienny Dom” nie był wędrowcem, artystą czy formalnym poetą. Nie był również urzędnikiem-odludkiem ani zbiegiem. Był mnichem, wykształconym w Dharmie przez licznych mistrzów i doskonale zorientowanym w doktrynie buddyjskiej. Jakiś czas był mistrzem medytacji; przez wiele lat pełnił również w klasztorze funkcję opata, zyskując tym zasłużoną renomę i rozgłos. Lecz nic nie odpowiadało jego naturze tak bardzo jak wolność płynąca z życia w górach — w jego przypadku Hsiamushan (lub Zhongnan) we wschodnich Chinach. To właśnie tutaj, już u schyłku życia ułożył 184 strofy, które sam określił mianem „Poematów o górach”.
Ch'ing-hung napisał „Poematy o górach” w przypływie natchnienia, rozpalając swoją pamięć i zrozumienie w nagłym niezwykle owocnym zrywie. W przedmowie do dzieła zauważył: Niektórzy mnisi zen poprosili mnie, abym opisał, jakież to interesujące rzeczy odkryłem w tych górach. Siedzę tu sobie spokojnie i pozwalam unosić się mojemu piórku. Nagle ten tom jest już pełny.
Powstałe wiersze są wyrazem syntezy tego, co przyziemne z tym, co wzniosłe, jakkolwiek „Kamienny Dom” nigdy świadomie nie zakładał, aby jego zwięzłe rady uchodziły w oczach innych za górnolotne. Jednak to, co przyziemne nabiera wzniosłości pod samym tylko jego doświadczonym spojrzeniem. Z drugiej strony, bardziej uważna lektura, pozwala odkryć detale obrazujące jego egzystencję oraz mieszkanie. Codzienne życie i walka o przetrwanie, rozpoczynająca się od procesu sadzenia roślin, a kończąca na gotowym posiłku i ubraniu, również została tu dobrze zaprezentowana; podobnie jak przyroda i zmieniające się pory roku.
Ch'ing-hung wprowadził się do swojej pustelniczej chaty wiosną 1312 roku. Leżała ona tuż przy „Górze Czerwonej Zasłony” i u „Źródła Niebiańskiego Jeziora”, w którym płynęła krystalicznie czysta woda. Pozbawiona szczytu, okryta strzechą chata „Kamiennego Domu” leżąc głęboko w chmurach, przysiadła ponad tysiącem szczytów, w miejscu, gdzie — jak mówi — moje oczy nie napotykają na nic, za wyjątkiem gór.
Pogoda na tym wzniesieniu jest nieprzewidywalna. Podczas deszczu cała chata przecieka wodą, ale szybko wysycha w blasku słońca. Ciężki podmuch wiatru rozrywa na strzępy papierowe okna: tłusty, półprzezroczysty papier, który służył jako okiennice, powstrzymujące wiatr, deszcz i śnieg.
„Kamienny Dom” na rozmaity sposób opisuje rozmiary swojego skromnego schronienia: węższe aniżeli trzy maty lub o szerokości trzech krokiew, wreszcie jeden bok nie liczy sobie nawet pełnych dziesięciu stóp3). Od zewnątrz chata wygląda na niezwykle ciasną — dodaje — jednak nie przeszkadza mu to w ogóle, gdyż on sam nie posiada prawie nic.
Sporadycznie wspomina Ch'ing-hung nowy materac z pachnącej trawy. Jego poduszkę stanowi kawałek drewna. Mnich posiada również pozłacaną figurę Buddy, jaki i dalsze trzy — gliniane — ulepione własnoręcznie.
„Kamienny Dom” posiada także lampkę oliwną i szereg przedmiotów rytualnych: kadzidło, gong oraz dzwonek. Pustelnik dysponuje piecykiem do gotowania herbaty, oczernionym sadzą i dzbankiem ze złamanym uchem, leżącym na stercie suchych liści. Inne przybory kuchenne są równie proste.
Codzienna praca jest ciężka, na co wskazują te poruszające ustępy:
Niekiedy Ch'ing-hung holuje drewno na wiejski targ, aby je wymienić na zboże — i jest to jego jedyny kontakt z ludźmi, za wyjątkiem sporadycznych wizyt znajomych mnichów lub przyjaznych rolników i zbieraczy drewna. Któregoś roku, jeszcze przed nadejściem wiosny, skończyły mu się zapasy ryżu, z kolei innego lata ryżu było tak dużo, że kompletnie nie wiedział, co z nim wszystkim zrobić. Ale „Kamienny Dom” nauczył się uprawiać swój własny pachnący górski ryż i skonstruował koło wodne do jego oczyszczania.
Z czasem, kiedy „Kamienny Dom” rozwinął szereg umiejętności, związanych z prowadzeniem życia w górach, odkrył, iż trzy lub cztery drzemki dziennie, nadal nie wyczerpują mojego wolnego czasu
Ch'ing-hung korzystał z różnego rodzaju pożywienia, zebranego bądź własnoręcznie uprawianego. Przez dwadzieścia lat pobytu na górze — pisze — nigdy nie zostałem oszukany przez motykę. Z powodzeniem uprawiał ryż, proso i pszenicę, a także strączki grochu na tarasowej skarpie; zapewne soję. Zasadził osiem lub dziewięć sosen, z nadzieją na wykorzystanie ich w przyszłości do budowy solidniejszego domu, ale nawet i one dostarczały pożywienie.
Pisze o zielonych i żółtych polach, pełnych warzyw i zboża, lecz jego ogród dostarczał raczej tych pierwszych: melonów, bakłażanów, słodkich ziemniaków i kukurydzę.
„Kamienny Dom” wspomina, iż nie ma czasu na kwiaty, lecz jednocześnie wzmiankuje ogromny żywopłot z tropikalnej chińskiej róży4) oraz gardenie i pawlonie5). Chryzantemy wzdłuż płotu przesycają zapachem zmierzch. W sadzie jest miejsca na brzoskwinię, śliwę, gruszę i kasztanowca. W ogrodowym stawie uprawia kwiaty lotosu i chiński kasztan wodny.6)
Znaczna część pożywienia Ch'ing-hunga płynie z nieustannego zbierania górskich roślin. „Kamienny Dom” gromadzi jadalne osty i zioła, takie jak szarłat szorstki7), bylicę piołun, kokoryczkę i inne8). Zbiera również pąki winorośli, szyszki i pyłek sosnowy, a w szczególności liście herbaciane. Z nich, jak i z innych składników sporządza standardowy posiłek, który tak opisuje:
Ch'ing-hung dochodzi do wniosku, że zjadł sto garnców marynowanych warzyw, przypuszczalnie kukurydzy. A kiedy nadchodzą cięższe czasy, pod ręką zawsze jest zupa z szarłatu, rzadka, wodnista owsianka, ciastka z tłuczonych szyszek i pyłek sosnowy; a dla gości — herbatka z piołunu i żadne z nich nie są niesmaczne. W lepszych chwilach, odwiedzający pustelnika mnich przynosi w prezencie wodorosty.
Na całą odzież „Kamiennego Domu” składała się prosta suknia, uszyta z tego, co było akurat pod ręką, w zależności od konkretnej pory roku. Latem wkładał na siebie krótkotrwały papier z morwy lub okrywał się liśćmi lotosu, a poza tym zawsze używał twardych konopi, które w wielkiej obfitości rosły w pobliżu razem z morwą. Ch'ing-hung pisze: połatana szata na moim ciele, bambusowy warkocz wokół pasa. Łaty udało się stworzyć dzięki wierzbowej nici, nanizanej na sosnową igłę. Mój jednoczęściowy strój nie składa się już z jednej części — narzeka w jednym z wersów, a następnie dodaje:
Kiedyś, zmoknąwszy na deszczu, zdobył się na zwrócenie takiej uwagi: mnisie łachmany schną na kamieniach. Podczas pracy często nosił rodzaj wierzchniego okrycia, sporządzonego z włókien orzecha kokosowego i nakrycie głowy z liścia.
Ch'ing-hung zakładał obuwie z trawy i dzierżył w dłoni bambusową laskę. Wraz ze zbliżaniem się chłodu gromadził zapas drewna sosnowego i morwy, ale u kresu zimy palił liście i igły sosnowe. Te skromne źródła ciepła spalał w piecu, aby się ogrzać; nakrywał się również papierową kołdrą, zastąpioną później przez nie sprecyzowany bliżej ekwiwalent bawełny.
Ściśnięty w swej zimowej chacie, pustelnik snuje rozważania:
W górskiej pustelni „Kamienny Dom” przebywa pośrodku dzikiej przyrody. Wspomina, że słyszy wycia gibonów, śmiech tygrysa, (który pewnego razu zatrzymywał go przez większą część dnia wewnątrz chaty), a także zwierzynę płową, wiewiórki, króliki i całą plejadę ptaków, począwszy od żurawi a skończywszy na wronach. Mnich czytuje bądź recytuje Sutrę Lankavatara, poezje Tao Chiena9) i Han Shana10) (lub przynajmniej wspomina o dwóch ostatnich), ale żałuje, że jego książki stały się domem dla rybików.
Tak wiele sformułowań, zawartych w „Poematach o górach” umieszcza w centralnym punkcie duchowych przeżyć Ch'ing-hunga tylko jego pustelnicze przeżycia i doświadczenia jak i samą pustelnię. A jednak zdania te przesycone są charakterystyczną dlań skromnością: Wzniosłem moją chatę na samotnym szczycie — pisze — i spędzam wszystkie dni zgodnie z karmą. Dodaje następnie, iż sam już nie wie czy jest głupcem czy też mędrcem.
„Kamienny Dom” nie ma poczucia obowiązku śledzenia bądź brania udziału w tym nieustannym kołowrocie wzlotów i upadków, ponieważ pustelnicze życie niesie ze sobą wolność.
Jak pokazuje jego codzienne życie, wolność uzyskuje się poprzez pracę, ale nie jest to wolność wynikająca z podążania za jednym bądź drugim ziemskim zajęciem. Pustelnia, która jest wyrazicielem tej wolności jest raczej: skromnym miejscem, wolnym od troski; cicha, nie targana zmartwieniami dni. Można pracować, nic nie robić lub ulec przekształceniu.
Ostatnia linia tego wiersza sugeruje pełną akceptację życia przez pustelnika i nadaje tej egzystencji perspektywę wolności. Życie po prostu biegnie tak jak powinno.
A pustelnicza chata jest wyrazem tego przekonania i świadomości:
Tutaj, wśród drzew mam mnóstwo wolnego czasu. Kiedy nie spędzam go na spaniu, z przyjemnością komponuje gathy. Lecz posiadając tak nieznaczną odrobinę papieru i inkaustu, nie myślałem nawet o przelaniu ich na papier. Teraz, niektórzy mnisi zen poprosili mnie, abym opisał, jakież to interesujące rzeczy odkryłem w tych górach. Siedzę sobie tu spokojnie i pozwalam unosić się mojemu piórku. Nagle ten tom jest już pełny. Zamykam go i odsyłam na dół z napomknieniem, abyście nie próbowali tych poematów śpiewać. Tylko wówczas, kiedy zasiądziecie nad nimi, wyświadczą wam one niejaką przysługę